Archiwum marzec 2005, strona 2


mar 11 2005 zając śpi
Komentarze: 4

dwa dni nie będę mogła dodać własnej notki (bo tej czynności mój komputer domowy nie chce robić) i chciałam cos napisać, ale nie wiem co. Przychodzi mi tylko do głowy taki wierszyk z dzieciństwa (mojego):

Zając śpi, a śnieżek pruszy, jeszcze mu zaśnieży uszy. Ty zajączku sobie śpisz, bielą pól się skrada lis.

Mówię to mojemu psu jak chodzimy na spacer przy padającym śniegu.

Może to Jachowicz? Ale pewnie coś pokręciłam, a jak byłam mała to umiałam całe książki na pamięć ... :)

kapciuszek : :
mar 09 2005 dlaczego Kapciuszek
Komentarze: 2

Zawsze mam problem z nazywaniem swojego konta lub zmiennych w programie (miałam kolegę, który miał zwyczaj używać w programach nieprzyzwoitych słów, na zewnątrz nie było tego widać, ale kiedy koleżanka przejęła po nim pracę i musiała cos poprawić to mówiła, że się czerwieni przy tych korektach). Dlatego często używam swojego imienia, ale czasem jest zajęte. Tak było i tu. Nie chciało mi się próbować zdrobnień, i napisałam Kopciuszek (wspomnienia z dzieciństwa). Też zajęty. A Kapciuszek? Nie. Zostało. Nie tylko zabawa literowa, tylko moja starsza córka w przedszkolu mówiła w niektórych słowach a zamiest o..Śpiewała: Dajcie mi kanika cisawego i astrą szabelkę do boku mego. Lub w zabawie: Siadam na kania. I właśnie: Przeczytaj mi bajkę o Kapciuszku. Kapciuszek i kanik weszło do języka rodzinnego

Zreszta dzieci często mają bardziej logiczną gramatykę niż język. Cytat z młodszej (aby nie czuła się pokrzywdzona :)): mama pierze,mama upierzała (uprała), mama mnie rozebrze. Szkoda, że nie zapisywałam, a pamięć jest ulotna.

Nie na temat: zdjęcie ośnieżonej łąki, gdzie chodzę na spacer z psem. Widzę ją z okna.

. 

kapciuszek : :
mar 08 2005 Spotkanie Oliwkowe
Komentarze: 1

Jak zawsze doskonałe humory, i tym razem trafiony wybór, co prawda już wcześniej przetestowany. Tylko jakoś nie mieliśmy apetytów i każdy sporo zostawił, Mikuszek zebrała plon dla Nygusa - pies - w szczególności kości od golonek. I tradycji nie stało się zadość, ja Mikuszek nie jadłysmy szarlotki, czyli strudla z jabłkami i lodami, ale próbowałyśmy go poprzednio.

Była Arszulka, która jest prekursorką spotkań, a długo nie przychodziła, bo straciła pracę, ale na szczęście od maja będzie pracować. Szkoda tylko, że Fanaberka nie dotarła. Ale przy takim śniegu ... musiałaby chyba z łopatą przyjechać!

I znów miesiąc do następnego spotkania. Teraz piszemy opinie o spotkaniu i potem wybieramy następne miejsce.

kapciuszek : :
mar 07 2005 dziś poniedziałek
Komentarze: 2

Poniedziałku jak większość z nas nie lubię. Za wyjątkiem pierwszych poniedziałków miesiąca. Jak niektóre osoby wiedzą jest to spotkanie Czarnej Oliwki. Dzis przetestowany lokal Kompania Piwna i spotkanie rocznicowe. Już nie mogę się doczekać.

Troszeczkę to nawet to nawet śmieszne, że nam tak się udało. Ludzie nieznajomi, w różnym wieku, różnych zawodów i jakoś nam jest fajnie ze sobą.

Od tgo pierwszego spotkania grupa nam się bardzo rozrosła :) , wtedy były tylko 3 osoby. Ostatnio było 11, a dziś może będzie więcej.

kapciuszek : :
mar 07 2005 to co pisałam w piątek i w niedzielę
Komentarze: 1

Komputer w domu mam chyba za stary i nie chce mi zapisywac nowych notek
To mialo byc zapisane w piatek, 4 marca

Zauważyłam u siebie chyba niezbyt pozytywna ceche: dużo łatwiej mi komentować to co inni napisali niż wymyśleć coś własnego. Czasem nawet wydaje mi się, że jest coś o czym chciałabym napisać, ale jak siądę do komputera - to wszystko wydaje mi się głupie. Gdybym miała komputer w lieszeni i napisała odrazu to bym nie miała czasu się zastanowić. Ale spróbuję.
Dziś zrobiłam sobie malutki spacer, po Żoliborzu. Było słonecznie, wręcz wiosennie. W taki nastrój wprowadziła mnie reklama Knorra o żurku świątecznym :) i staruszka, która sprzedawała żonkile. A może żółte tulipany. Nie zauważyłam, bo akurat odchodziła (może na horyzoncie była jakaś władza). Lubię kupować kwiaty właśnie od takich staruszek. Często mają moje ulubione bukieciki, z mieszanych kwiatów, czasem takie ogródkowo-łąkowe.
A teraz znów pada śnieg. Czyli narazie nici z wiosny.
Ale to nie jest takie nienormalne. Parę lat temu, właśnie w w okolicach 8 marca, mąż mnie zabrał nad morze. I to było wspaniałe: zwał bielutkiego śniegu na plaży, niżej wąziutka ścieżka i dalej morze. Tak było na klifie w Jastrzębiej Górze, bo na Helu na płaskiej plaży już normalnie, płaska warstwa śniegu.
I kiedy było słońce, to miałam wiele chęci do zrobienia czegoś w domu (np porządków :) ). Przyszłam, Wyszłam z psem, zrobiłam zupę rybną wg przepisu z Czarnej Oliwki i ogarnęło mnie normalne lenistwo. Ufff ....

A to 6 marca, niedziela
Dziś byłyby urodziny mojej Mamy, ale nie ma jej od prawie 12 lat. Zawsze mówiła, że nie chciałaby być przed śmiercią niedołężna, zależeć od kogoś ze wszystkim i robić kłopot swoją osobą, to byłoby dla niej okropne. Była chora, ale jeszcze wszystko mogła koło siebie zrobić, a denerwowało ją np to że miała kłopoty ze wzrokiem i nie mogła sama nawlec igły, lub porobić coś na drutach. I spełniło się jej życzenie, po prostu położyła się spać i już nie wstała. Dla nas to był szok, bo nikt się tego nie spodziewał.
W ramach dyskusji o niepełnosprawnych, być może dla nich takie uzależnienie od innych też jest jest kłopotkliwe, nie tylko, ze sprawiają kłopot ale, że wszystko co chcą zrobić wymaga obecności kogoś innego. Często chorując przechodzimy też takie chwile, wołając o podanie czegoś, ale wtedy to jest chwilowe i wiemy, że za dzień, tydzień będzie inaczej. A u nich nie ma nadziei i może tak się zdarzyć, że nie będzie nikogo.
A w piątek pisałam o morzu. Rzadko tam bywam, ale kocham morze i wodę. Mogę usiąść na plaży i (szczególnie, gdy jest pusto) patrzeć godzinami na fale. Chyba potrzebne wieki, żeby mi się to znudziło. Robiłam tak we wrześniu ubiegłego roku, bo wtedy już nie było urlopowiczów i miałam takie ulubione miejsce, na schodkach nieczynnej już budki.

kapciuszek : :