wrz 20 2005

próba rozliczenia samej ze sobą cd


Komentarze: 10

Po 5 letnim "próżnowaniu" w domu z wielką ochota chciałam wrócić do pracy. W tym czasie poza najbliższą rodziną nie miałam prawie żadnych kontaktów towarzyskich. Byłam nieco ogłupiona no i finansowo było ciężko. Z jedzeniem pomagali trochę rodzice (Mama robiła mi jakieś zakupy i nie chciała za nie pieniędzy), Teściowa czasem sama lub przez posłów też dawała jakieś wiejskie frykasy. Ale jeśli wypadła jakaś uroczystość to ani ja ani mój M nie mieliśmy żadnego eleganckiego stroju. Czasem było mi głupio, np na chrzcinach siostrzenicy mojego M, gdzie byłam chrzestną i byłam w swetrze wydzierganym przeze mnie z prutej włoczki z mnóstwem supełków, a inne kobiety miały jakieś wspaniałe kreacje. Wtedy nie było sklepów z używaną odzieżą.

Ale okazało się, że dostanie się dziecka do przedszkola było porównywalne z dostaniem się na studia, Moje córki należą do wyżu lat siedemdziesiątych. Po wizytach w urzędzie okazało się, że mamy szczęście, bo Śródmieście gdzie było mało dzieci otworzyło przy szkole oddział dla dzieci z Mokotowa, na którym mieszkało dużo młodych ludzi i w związku z tym było większe zapotrzebowanie na takie placówki. Ponieważ był to kwiecień nie było zbyt dużo chętnych. Z tym, że musieliśmy wozić je codziennie autobusem tak z pół godziny. Ale wróciłam do pracy i mogłam wreszcie trochę odpocząc od domowego kieratu. Pracowałam na dwie zmiany i wtedy odbierał je M lub Mama. A że to były czasy kryzysu wolne ranki przydawały się do kolejek. Mama robiła zakupy mięsno-wędlinowe, ale jakieś sery czy jajka, kupowałam idąc do sklepu spożywczego na 5, otwierali go o 6 i jako jedna z pierwszych miałam jakieś szanse. Jak były drugie zmiany to jechałam do Smyka lub był taki sklep Warszawianka z konfekcją (rajstopy, skarpety, bluzki itp) na 6-7 i czekałam na otwarcie. Smyka otwierali wcześniej (8 lub9, nie pamiętam), ale inne przemysłowe o 11. Być może jest to jedna z przyczyn moich obecnych problemów z kręgosłupem.

Nie było wolnych sobót tylko pracowało się krócej, 6 godzin. Do pracy wróciłam w kwietniu 80 roku. No i przyszedł sierpień. cdn.

kapciuszek : :
Zmywak
26 października 2011, 12:27
Ciekawie napisane :)
Bartek
14 września 2011, 12:26
Też tak kiedyś miałem, ech..
Bogda
21 września 2005, 22:26
Pamietam te czasy i mysle , ze bardziej niz pieniedzy to towaru na polkach brakowalo ?
Wyobraz sobie Kapciuszku , ze tak jak u ciebie za starych czasow tak u mnie dzisiaj problem z kreacja , tak moja jak i gargamela jest podobny ;) Nie mamy eleganckich rzeczy , najmniej przywiazujemy do nich wage , a najlepsze jest to , ze nikogo juz to nie dziwi :))
20 września 2005, 16:09
No to teraz młodym w głowie sie nie mieści, ja pamietam książeczke walutową z 10 dolarami na wyjazd na wczasy do Bułgarii,zgubiłam ją dobrze ,że mnie nie zamknęli:))))
20 września 2005, 14:22
Aż się nie chce wierzyć, że kiedyś przez to przechodziliśmy...
20 września 2005, 14:02
należałam do tych dup wołowych, które nawet nie zadbały o darmowe wczasy. Miałam takie poczucie winy wobec otaczającego świata, jakbym co najmniej połowie ludzkości zahetała tatusia przy pomocy siekiery. Pieprzyć te czasy, trzeba zdrowia, żeby do nich wracać.
20 września 2005, 10:44
Kawałek takiego zmywaka leży chyba gdzieś w szpargałach. A było \'lepiej\', bo miałam mniej lat. Jest taki fragment chyba w Onieginie, gdzie niania wspomina czasy pańszczyzny jako coś dobrego, bo była młoda.
No i jeśli nie liczyć samej góry - to była taka \'urawnilowka\': czy się stoi czy się leży 1000 złotych się nalezy. Nie było może strasznej biedy ale trudno było o jakieś luksusy.
20 września 2005, 09:26
Ostatnio mój Przyjaciel z Warszawy był bardzo zdziwiony: \"Jak to, w soboty się pracowało i chodziło do szkoły?!\". Starałam się unikać kolejek, jeśli tylko się dało, ale po bezynę stałam po 4,5 godzin. Na jakiś bal karnawałowy uszyłam sobie sukienkę ze zmywaka, który kupowało się na metry. Było mi trochę łątwiej, bo mój Junior jest trochę młodszy niż Twoje córki, więc mogłam pozwolić sobie na komfort rezygnacji z wielu rzeczy i powiedzenie \"mam w dupie, nie będę stała!\". Ale o tym, jak powszechna była bierna i milcząca zgoda na te wszystkie \"niewygody\" tamtych czasów świadczą wspomnienia typu: \"ale wczasy były za darmo\". Było \"ciekawie\", ale dobrze, że już jest inaczej.
20 września 2005, 09:10
...ciekawa jestem następnej notki ....chcę wierzyć, że dobry absynt ...
abs
20 września 2005, 07:58
Wiesz co, Kapciuszku? Ja wiem, ze tak bylo, wiem o wszystkim. Nie zmienia to jednak faktu, ze czytam Twoje wspomnienia z naprawdę wielkim zainteresowaniem. W dodatku historia dzieje się w wawie, fajnie tak przechodzić gdzieś i myśleć: \'Aha, tu Kapciuszek robił to, tędy szła gdzieś..\' Normalnie- Śladami Indian w wydaniu warszawskim;) Pozdrawiam. Dzisiaj będzie dobry dzień. Czuję to w kościach:)))

Dodaj komentarz