próba rozliczenia samej ze sobą cd
Komentarze: 10
Po 5 letnim "próżnowaniu" w domu z wielką ochota chciałam wrócić do pracy. W tym czasie poza najbliższą rodziną nie miałam prawie żadnych kontaktów towarzyskich. Byłam nieco ogłupiona no i finansowo było ciężko. Z jedzeniem pomagali trochę rodzice (Mama robiła mi jakieś zakupy i nie chciała za nie pieniędzy), Teściowa czasem sama lub przez posłów też dawała jakieś wiejskie frykasy. Ale jeśli wypadła jakaś uroczystość to ani ja ani mój M nie mieliśmy żadnego eleganckiego stroju. Czasem było mi głupio, np na chrzcinach siostrzenicy mojego M, gdzie byłam chrzestną i byłam w swetrze wydzierganym przeze mnie z prutej włoczki z mnóstwem supełków, a inne kobiety miały jakieś wspaniałe kreacje. Wtedy nie było sklepów z używaną odzieżą.
Ale okazało się, że dostanie się dziecka do przedszkola było porównywalne z dostaniem się na studia, Moje córki należą do wyżu lat siedemdziesiątych. Po wizytach w urzędzie okazało się, że mamy szczęście, bo Śródmieście gdzie było mało dzieci otworzyło przy szkole oddział dla dzieci z Mokotowa, na którym mieszkało dużo młodych ludzi i w związku z tym było większe zapotrzebowanie na takie placówki. Ponieważ był to kwiecień nie było zbyt dużo chętnych. Z tym, że musieliśmy wozić je codziennie autobusem tak z pół godziny. Ale wróciłam do pracy i mogłam wreszcie trochę odpocząc od domowego kieratu. Pracowałam na dwie zmiany i wtedy odbierał je M lub Mama. A że to były czasy kryzysu wolne ranki przydawały się do kolejek. Mama robiła zakupy mięsno-wędlinowe, ale jakieś sery czy jajka, kupowałam idąc do sklepu spożywczego na 5, otwierali go o 6 i jako jedna z pierwszych miałam jakieś szanse. Jak były drugie zmiany to jechałam do Smyka lub był taki sklep Warszawianka z konfekcją (rajstopy, skarpety, bluzki itp) na 6-7 i czekałam na otwarcie. Smyka otwierali wcześniej (8 lub9, nie pamiętam), ale inne przemysłowe o 11. Być może jest to jedna z przyczyn moich obecnych problemów z kręgosłupem.
Nie było wolnych sobót tylko pracowało się krócej, 6 godzin. Do pracy wróciłam w kwietniu 80 roku. No i przyszedł sierpień. cdn.
Wyobraz sobie Kapciuszku , ze tak jak u ciebie za starych czasow tak u mnie dzisiaj problem z kreacja , tak moja jak i gargamela jest podobny ;) Nie mamy eleganckich rzeczy , najmniej przywiazujemy do nich wage , a najlepsze jest to , ze nikogo juz to nie dziwi :))
No i jeśli nie liczyć samej góry - to była taka \'urawnilowka\': czy się stoi czy się leży 1000 złotych się nalezy. Nie było może strasznej biedy ale trudno było o jakieś luksusy.
Dodaj komentarz