rower i ZOO
Komentarze: 4
Chyba przesadziłam z tym narzekaniem w poprzedniej notce. Może nie jest idealnie, ale można wytrzymać. Tym bardziej, że wytrzymałam już dość długo.
Wczoraj z okazji Dnia Matki wybraliśmy się na cmentarz. W ramach mojego "usportowienia" na rowerach. Od domu na Bródno nie mam daleko, ale najbliższy most nie ma dobrej drogi dla rowerów (trzeba kilka razy schodzić i wchodzić po schodach) więc pojechaliśmy dużo dłuższą drogą. Niestety kawałkami też trzeba jechać chodnikiem i wymijać ludzi. Jeznią bymn się bała. Jeżdżąc rowerem widzę jak bez sensu chodzą piesi (i ja też), dziś musiałam jechać prawie slalomem, bo rzadko kto chodzi prawą stroną. To tak jak moja córka, odkąd ma prawo jazdy to bardziej uważa na jezdni, bo mówi "może będzie jechała samochodem taka Kingusia". Jechaliśmy koło wybiegu dla niedźwiedzi. Sfotografowałam jednego. Bardzo mi ich szkoda. Do ZOO chodziłam tylko jako dziecko, no i jak moje córki były małe, i nie była to dla przyjemność. Tak jak ten miś na zdjęciu, wszystkie są smutne.
Dodaj komentarz