Komentarze: 6
Muszę przyznać, że ściągnęłam pomysł notki w odcinkach od Harley i ERRADA, ale może mi to ujdzie na sucho, bo nie jestem żadną konkurencją w pisaniu.
Fanaberka chciała przeczytać coś o dyskotekach, ale to chyba oddzielnie.A w związku z tym przypomniałam sobie, że jak pracowałam w tej instytucji statystycznej to już były dyskoteki, na które chodziłam w parze a nie "na łowy".
No i w tym czasie zdecydoiwalismy o małżeństwie. A moja instytucja zdecydowała sprowadzić tzw minikomputery Logabaxy z Francji. Przyjechał Francuz prowadzić kurs programowania. Wysłano ludzi, którzy pracowali z takimi maszynami na karty dziurkowane. Ponieważ dział, w którym pracowałam mial je obslugiwac (ale nie moja sekcja) wysłano kilka osób, a mnie na przyczepkę, jako, że miałam trochę studiów jakby z branży. Byliśmy w ośrodku GUSowskim w Jachrance (Francuz mówił żaszranka). Mieszkałam z koleżanką, która miała zaraz wziąć ślub tak jak ja. Inni zachowywali się jak wypuszczeni z klatek na wolność, tylko my kiedy było można uciekałyśmy do domu. I po 3 kursach (i tu pies tak kopał w drzwi, że musiałam wyjść) zrobili egzamin. Ponieważ zdałam z drugą lokatą - przenieśli mnie do tego kawałka, który obsługiwał te Logabaxy. Nie przeniesiono mnie do programowania, bo moja kierowniczka była zaangażawona w partii i w ówczesnych związkach i mnie nie puściła. W międzyczasie wyszłam za mąż. A po 1,5 roku urodziła się córka, za następne półtora druga i tak posiedziałam sobie 5 lat w domu.
Tyle na dziś, cdn wkrótce