Komentarze: 6
Niektórzy szukają mocnych wrażeń, ale mnie nie są one potrzebne. A wczoraj przeżyłam niestety cos takiego, co byc może zniechęci mnie na jakiś czas od roweru.
Pojechalismy na rowerach ścieżkami rowerowymi. Wg przepisów na przejściach dla pieszych, gdzie jest wyznaczona scieżka - rowery też mają pierszeństwo. Mój mąż smiał się ze mnie, że tracę czas zsiadając. Więc przestałam. No i wczoraj wyjechała mi na przejściu dziewczyna nie zatrzymała się przed przejściem i zahamowała na moim rowerze. Ja chyba zauważyłam ją zbyt późno, i w ułamku sekund musiałam postanowić co robić. Wydawało mi się, że jak zahamuję to i tak nie dam rady i trafię w bok samochodu, więc przyspieszyłam, niestety trafiła w moje tylne koło, ja znalazłam się na masce a potem na jezdni. Na szczęście udało jej się nie przejechać mnie. I właśnie najgorszy była ten moment kiedy leżałam na masce i tylko myślałam, co będzie jak zleće, czy zdązy zahamować. No i bez szukania powodów - skoczyła mi adrenalina.
Na szczęście mam tylko kilka siniaków, obolałe mięśnie w kostce, naciągnięte mięśnie w ręce, na której się oparłam i boli mnie kość ogonowa, ale może nie od upadku a od samej jazdy.
Jak niewiele trzeba, aby stało się nieszczęście!
W ten weekend nie wsiądę i tak na rower, bo jest ślub mojej córki, a potem jeśli się odważę, to jednak będę stosować zasadę ograniczonego zaufania.