Komentarze: 2
Dzisiaj wymyśliłam słowo nadpunktualność.
Na gimnastykę chodziłam na 11. Na dziś panienka wymyśliła, żeby przyjść na 10:30. Byłam tak około 10:20. Weszłam, jacyś ludzie ćwiczą, no to czekam. I dopiero zostałam zawołana, prawie z pretensją. Okazało się, że ludzie przyszli o 10:15, i zaczęły się ćwiczenia wcześniej, a że tylko jedna osoba była z tych co były w poniedziałek i wtorek - to nie poznałam. Potem panienka mówi mi, że nie można tak na styk przychodzić. A dla mnie jak się mówi 10:30 to nie jest 10:15, ani 10:45 tylko 10:30.